Thursday, March 28, 2013

Życzenia świąteczne

   Czy u Was też tak zimno, szaro, buro, ponuro i deszczowo jak u mnie? Chciałam podtrzymać "staropolski" zwyczaj mycia okien przed Wielkanocą, ale ze względu na padający deszcz chyba sobie odpuszczę bo przecież za chwilę i tak będą całe zachlapane. Ach, wiosno przyjdź!

Korzystając z chwili wolnego podczas świątecznych przygotowań, chciałam Wam życzyć wesołych, ciepłych i rodzinnych świąt wielkanocnych oraz dużo słońca i prawdziwej wiosny, zarówno na zewnątrz, jak i w sercu :) Niechaj słońce świeci Wam zawsze a w sercach gości radość, spokój i miłość. 

Wesołych świąt! 

zdjęcie z sieci

Wednesday, March 27, 2013

Przygotowania do świąt wielkanocnych

    Jako, że Wielkanoc już za kilka dni, przygotowania zacząć czas ;) Jak zwykle zostawiając wszystko na ostatnią chwilę, teraz jestem w lekkiej panice... Bardzo mi zależało na tym, aby zachować choć odrobinę polskich tradycji i podzielić się nimi z moją nową, francuską rodziną. Wczoraj jednak mój zapał trochę opadł i nie wiem czy uda mi się przygotować wszystko tak, jak planowałam wcześniej (oprócz planowania powinnam zacząć również działać, he he ;) 

Największy problem mam ze znalezieniem koszyczka wielkanocnego, w którym miałam zamiar umieścić symboliczne jajka i inne drobiazgi. Pomijając fakt, iż takiego "corbeille de Paques" w żadnym sklepie znaleźć nie mogę, to pojawił się problem, gdzie miałabym te wielkanocne pokarmy poświęcić. W internecie znalazłam polski kościół w Lyonie, a więc chociaż ten dylemat został rozwiązany. Z koszyczkiem nadal nie wiem co zrobić ponieważ na zamawianie go w sieci jest już raczej za późno. W przypływie desperacji byłam skłonna zakupić nawet 250g truskawek, pięknie ułożonych w kiepskiej jakości koszyczku, ale cena prawie dwunastu euro za taką wątpliwej jakości przyjemność, skutecznie mi ten pomysł wybiła z głowy. Tak więc kupowanie truskawek w marcu tylko po to, aby mieć upragniony koszyczek chyba nie jest dobrym pomysłem ;) Wybieram się więc na poszukiwania jakiegoś pojemnika, chociaż koszykopodobnego, aby jakoś zaradzić sytuacji.

W planach miałam również pomalowanie jajek za pomocą łupin cebuli (to zwyczaj z mojego domu rodzinnego). Za każdym razem jednak obierając to warzywo zapominałam o skrzętnym zbieraniu tychże łupinek, pozbywając się ich na dnie kosza na śmieci... Ach, chyba mam już zalążki sklerozy albo coś nie taką z moją organizacją "czasu pracy" ;)c Spróbuję może pobawić się więc w malowanie jajek sokiem z buraków, bo te dostanę w każdym większym sklepie. 

Co do słodkości typowo wielkanocnych, to akurat w tym temacie udało mi się poczynić jakieś konkretniejsze kroki. Znalazłam bardzo prosty przepis na mazurek czekoladowy, który jednak wygląda efektownie i bardzo smakowicie. Przy okazji polecam Wam również blog, z którego pochodzi przepis - mnóstwo ciekawych i inspirujących receptur i kolorowych zdjęć. Na stronie Madame Edith znalazłam również przepis na sernik kajmakowy (uwielbiam serniki), który może stanowić smaczną ozdobę wielkanocnego stołu. Nie wiem czy uda mi się dostać we Francji masę kajmakową, a więc pokuszę się być może o jej własnoręczne wykonanie (przepis znalazłam w sieci i nie wygląda to na coś bardzo skomplikowanego). 

Jeżeli natomiast ktoś z Was miałby ochotę na coś innego niż typowe wielkanocne mazurki, babki, serniki czy paschy, to polecam krem z białej czekolady z pistacjami i malinami, o którym pisałam kilka dni temu na Sophisti. Deser jest bardzo słodki i niestety dość drogi, ale warto spróbować.

A jak u Was wyglądają przygotowania do świąt wielkanocnych?

Wyprawa do Macon

     Ostatnimi czasy weszło nam w krew jeżdżenie po okolicy i zwiedzanie wszystkiego po drodze. Od dzieciństwa byłam taką "podróżniczką" dzięki swoim rodzicom, którzy urządzali mojej siostrze i mi niedzielne wypady za miasto. Osobiście uwielbiam zwiedzać, poznawać nowe miejsca, odkrywać nieznane zakątki i robić kompletnie amatorskie zdjęcia :) 

Wczoraj postanowiliśmy zawitać do Macon - miasta położonego praktycznie na samej granicy regionu Burgundia i Rodan-Alpy. Macon jest prefekturą, czyli taką jakby "stolicą" departamentu Saone et Loire. Mieszka w nim mniej ludzi niż w Chalon więc nie spodziewałam się jakiegoś wielkiego "wow", a tu taka miła niespodzianka :) Macon leży nad rzeką Saoną, otoczone wzgórzami i niestety bardzo ruchliwą autostradą. Oczywiście skorzystaliśmy z dróg bocznych omijając nudne podróżowanie wymienioną wyżej międzynarodową, ruchliwą trasą. 

Macon, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się miastem dość sporym obszarowo, a na dodatek bardzo zadbanym i urokliwym. Jedynym minusem, którego nie sposób zauważyć, to pędzące ciężarówki i inne TIR-y, które chcąc ominąć autostradę, muszą przejechać jedną z głównych ulic miasta, tuż nad Saoną. Zmiany świateł są dość długie, a więc oczekiwania na przejście na drugą stronę ulicy przy silnym wietrze od rzeki nie należało do przyjemności. Z minusów, to tyle bo Macon bardzo pozytywnie nasz zaskoczyło swoją architekturą, niezliczoną ilością restauracji, kafejek i butików oraz atrakcji turystycznych. Jest tu kilka muzeów i galerii sztuki, dwa zamki, stare kościoły i teatr oraz nowiutkie, dopiero kilka tygodni temu oddane do użytku kino (a raczej takie nasze polskie Multikino bym rzekła). 

Mimo uciążliwego wiatru, a co za tym idzie przenikliwego uczucia chłodu, dzielnie spacerowaliśmy ulicami rozglądając się na boki i pstrykając co chwila zdjęcia. Poniżej kilka fotek z Macon, które jak najbardziej polecam odwiedzić (mają tu też świetne wina, którymi nie pogardzą nawet najbardziej wybredni smakosze wyśmienitych trunków).





Macon

Macon

Macon

Macon

Macon

Macon

Macon, miasto, w którym urodził się francuski pisarz Alphonse de Lamartine

Macon, Chambre de Commerce, czyli siedziba Izby Handlowej

Macon, Hotel de Ville z pomnikiem Alphonse'a de Lamartine'a

Macon, kościół Św. Piotra

Macon

Macon

Macon

Macon, budynek Prefektury

Macon, Katedra Św. Wincentego

Macon

Macon

Monday, March 25, 2013

Wycieczek po okolicy ciąg dalszy

     Korzystając z leniwej niedzieli postanowiliśmy ponownie ruszyć w drogę. Tym razem po szybkim zerknięciu na mapę wybraliśmy kierunek lekko na zachód od naszego miasta. Nasz wybór padł na Le Creusot i Montceau-les-Mines. Są to małe, burgundzkie miasteczka gdzie niegdyś kwitł przemysł górniczy, a teraz czas jakby stanął w miejscu... Liczyłam również w duchu na spotkanie jakichś polskich dusz na ulicach wyżej wymienionych miasteczek, co zaowocowało niestety tylko smutnym rozczarowaniem... Podobno swego czasu sporo Polaków wyemigrowało do Le Creusot i Montceau-les-Mines w celu zarobkowym szukając szczęścia w tutejszych kopalniach. Dziś żyją tu kolejne pokolenia naszych rodzimych emigrantów i oprócz nazwisk o polskim brzemieniu, nic ich z naszą ojczyzną już chyba nie łączy. 

Pomijając fakt, że na żadnych rodaków się nie natknęliśmy, to w ogóle owe miasteczka wyglądały jakby uszło z nich powietrze, a prawdziwe życie toczyło się gdzieś bardzo daleko. Pustki w centrach Le Creusot i Montceau-les-Mines tłumaczyliśmy sobie kiepską pogodą i niedzielną porą (może w inny, ciepły, słoneczny dzień tygodnia można tu spotkać więcej ludzi). Poza tym, zawsze kiedy na blogu opisywałam miejsca godne polecenia i "piałam" z zachwytu nad pięknem francuskiej ziemi czułam wielki pozytyw i swego rodzaju "misyjność" -  skoro już tu mieszkam, to warto pisać o tym, co należy odwiedzić, zobaczyć i gdzie warto pojechać. Tym razem spotkało mnie największe "wycieczkowe" rozczarowanie odkąd mieszkam we Francji. Nie mogę powiedzieć, że dwa górnicze miasteczka są aż tak okropne, nudne i zaniedbane, ale przy nich nawet nasze Chalon sur Saone prezentuje się niczym Paryż! 

Zrobiłam dosłownie kilka zdjęć i uwierzcie mi na słowo, że bardzo chciałam, aby fotorelacja z niedzielnego wypadu była bardziej obszerna. Nie udało się, a to z jednej i prostej przyczyny: w dwóch górniczych miasteczkach naprawdę nie było czego fotografować... Zresztą, sami oceńcie :)

Montceau-les-Mines

Montceau-les-Mines

Montceau-les-Mines

Montceau-les-Mines, sklep z polskimi wędlinami

Montceau-les-Mines, ratusz

Montceau-les-Mines, ratusz

Le Creusot, ratusz

Le Creusot, Le Chateau de la Verrerie

Le Creusot, Le Chateau de la Verrerie

Le Creusot

Le Creusot

Friday, March 15, 2013

Wycieczki po okolicy

      Rzadko ostatnio zamieszczam wpisy na blogu, a to wszystko z jednej i bardzo banalnej przyczyny: w moim francuskim życiu nie dzieje się nic nadzwyczaj ciekawego. Zima nie odpuszcza, choć nie mamy ani śniegu, ani syberyjskich mrozów. Pogodowa aura nie nastraja jednak zbyt pozytywnie i nie zachęca do wychodzenia z domu. Korzystając jednak z pierwszych przedwiosennych temperatur i odrobiny słońca postanowiliśmy pozwiedzać okolicę (przez kilka dni było całkiem przyjemnie ciepło, ale od poniedziałku znowu wróciła "zimnica" jak diabli). Tak na marginesie wiem, wiem: często piszę o pogodzie i dla niektórcyh z Was może się to wydać dość nudne, bądź może nawet irytujące. Niestety jestem meteoropatką, a więc kaprysy pogody nie pozostają obojętne dla mojego samopoczucia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego. To tak na marginesie, gwoli ścisłości ;)

Dwie niedziele z rzędu postanowiliśmy spędzić na świeżym powietrzu i odwiedzając okoliczne miejscowości. Po raz drugi byłam w Beaune, czyli ślicznym i bardzo urokliwym miasteczku oddalonym o niecałe 30 km od Chalon sur Saone. Kolejna niedziela upłynęła nam na przejażdżce po sąsiednim regionie, czyli Franche Comte, gdzie odwiedziliśmy Dole i Lons le Saunier. Burgundia na tle nowo odwiedzonego regionu wypada dużo bardziej korzystnie, "bogato" i kolorowo. Być może urok regionu Francji, w którym obecnie mieszkamy polega na ciekawym ukształtowaniu terenu, mnogości malutkich, urokliwych miasteczek i wsi, niezliczonej ilości winnic i zacnych domostw oraz co rusz pojawiających się po drodze zamków i pałaców (mam bzika na punkcie tych wiekowych budowli). Franche Comte na tle Burgundii wypada dość skromnie i blado choć w gruncie rzeczy wypad do Dole i Lons le Saunier uważam za bardzo udany (poniżej kilka zdjęć z naszych niedzielnych wypraw). Polecam wszystkim korzystanie z tzw. dróg "national" zamiast płacić krocie za francuskie autostrady. Poza tym poruszając się bocznymi drogami możemy obserwować krajobraz, mijane wsie i miasteczka, a także możemy się zatrzymać gdzie i kiedy tylko chcemy. Autostrady we Francji są bardzo zadbane i świetnie przemyślane, moim zdaniem jednak podróżowanie takimi "torami" jest po prostu nudne. Oczywiście w przypadku kiedy chcemy dotrzeć gdzieś szybko i mamy mało czasu autostrada jest cudownym rozwiązaniem. Na niedzielne wycieczki polecam jednak "les routes nationales".

Wielkim zaskoczeniem na plus było odkrycie, iż miasto Dole, w którym mieszka niewiele ponad 26 tysięcy osób posiada swoje własne lotnisko! I to nie byle jakie ;) Z tego niewielkiego portu lotniczego możemy wybrać się na zorganizowaną wycieczkę do Maroka, na Majorkę czy do Włoch. Lotnisko nie obsługuje połączeń rejsowych skupiając się na lotach czarterowych. Mimo wszystko byłam pełna podziwu dla francuskiej pomysłowości, aby na takim odludziu zbudować port lotniczy i umożliwić ludziom wakacyjne wyjazdy. Naprawdę "chapeau bas"!

I jeszcze mała ciekawostka: w Dole, małym miasteczku w regionie Franche Comte urodził się Louis Pasteur czyli wynalazca pierwszej ochronnej szczepionki dla ludzi (przeciw wściekliźnie). Można zobaczyć jego dom rodzinny, a nawet do niego wejść (stworzono tam niewielkie muzeum poświęcone słynnemu chemikowi.

Na ten weekend prognoza pogody jest niezbyt optymistyczna więc oprócz kolacji ze znajomymi w jutrzejszy wieczór, może skuszę się na upichcenie słynnego boeuf bourguignion? Prosty i bardzo klarowny przepis znajdziecie na blogu Chili&Tonka. Przepis i blog polecam wszystkim pasjonatom gotowania. Autorka bloga, moim skromnym zdaniem, ma również spory talent w dziedzinie fotografii. Polecam więc wszystkim łasuchom i miłośnikom pięknych zdjęć.

Lons le Saunier
Lons le Saunier

Lons le Saunier, teatr i kawiarnia

Lons le Saunier


Lons le Saunier

Dole

Dole

Dole

Dole
Dole

Dole

Dole

Dole

Dole

Dole

Dole, dom Louisa Pasteur

Dole, dom Louisa Pasteur

Dole

Dole

Dole

Dole

Dole

Dole (prywatne liceum)

Dole


Beaune

Beaune

Beaune

Beaune

Beaune

Beaune (poznajecie drugiego pana od prawej? ;)

Beaune, piękny, stary samochód "z duszą"