Będąc posiadaczką sporej ilości wolnego czasu, zastanawiam się na wieloma aspektami swojego życia i czuję wielką potrzebę zmiany. Wszystko zaczęło się od tego, że kilka tygodni temu odeszła moja babcia, której niestety nie mogłam pożegnać... Po jej śmierci, która nie była może nagła, ale jednak dość niespodziewana zaczęłam się zastanawiać nad sensem życia, nad ludzkim cierpieniem, nad udręką dnia codziennego, nad monotonią i beznadzieją.
Gdy odchodzi ktoś bliski, kto jeszcze niedawno z nami rozmawiał, śmiał się, jadł wspólny obiad i po prostu był, zaczynamy odczuwać pustkę, włącza nam się myślenie o tym, co być może przesypało nam się przez palce, o uciekającym czasie, kruchości życia itp.
Osobiście zaczęłam się zastanawiać nad tym, dlaczego ludzie nie potrafią cieszyć się chwilą, doceniać tego co mają, żyć teraźniejszością, a nie rozpamiętywać przeszłość i grzebać się w niewygodnych wspomnieniach lub planować przyszłość, zamiast skupić się na wartościach obecnych, a jakże przecież ulotnych...
Moim takim małym pragnieniem jest budzić się codziennie rano z uśmiechem na twarzy i móc powiedzieć do swojego odbicia w lustrze: tak, jestem szczęśliwa, mimo tego, że nie posiadam najnowszych gadżetów firmy Apple, porsche w garażu i willi na Lazurowym Wybrzeżu. Bo szczęścia nie da się przeliczyć na pieniądze, a miłości, rodziny i zaufanych ludzi nie można kupić na eBay'u.
Wiem, że pewnie piszę banały, utarte frazesy i nie jestem zbyt odkrywcza. Myślę jednak, że w życiu każdego z nas przychodzi taki dzień, kiedy chcemy coś zmienić na lepsze. Śmierć i odejście kogoś bliskiego może nam "otworzyć" oczy i kazać się zatrzymać, aby przewartościować swoje życie. Nigdy nie wiemy bowiem ile nam samym jeszcze czasu pozostało...
Cieszę się zatem chwilą, doceniam to co mam, ludzi, których kocham i którzy są wokół mnie, słońce za oknem, nadchodzącą wiosnę i staram się nie zastanawiać nad tym co będzie kiedyś, bo nie chcę "przespać" tego, co jest dziś...
Miłego dnia :)
As a person who is dealing with a quite a lot of free time, I wonder on many aspects of my life and feel a great need for change. It all started when a few weeks ago my grandmother passed away, which unfortunately I could not say goodbye ... After her death, which was not unexpected, I've started to wonder about the meaning of life, the human suffering, the anguish of everyday life, the monotony and hopelessness.
When someone close pass away, who recently talked with us, laughed, ate the dinner and I just was, beginning to feel the emptiness, turns us thinking about the fleeing time, the fragility of life, etc.Personally, I began to wonder about why people can not enjoy the moment, appreciate what they have, to live with the present and not think about the past and deal with the uncomfortable memories or plan for the future, instead of focus on the values present.
My small dream is to wake up every morning with a smile on my face and be able to say to my own reflection in the mirror: Yes, I'm happy, though I do not have the latest gadget from Apple, Porsche in the garage and a villa on the Cote d'Azur. Because happiness can not be converted into money, and love, family and people you trust can not be purchased on eBay.
I know I probably write platitudes, clichés beaten and I'm not too revealing. But I think that in life each of us the day comes when we want to make a change for better. Death and the passing away of someone close can help us to "open" the eyes and tell to stop to re-evaluate our life. Because we never know how much time we have left...
I am trying to appreciate what I have; people I love and who are around me, the sun outside the window, coming spring, and try not to think about what would happen someday, because I do not want to "oversleep" of what is today ...
Have a nice day :)
Miłego dnia :)
As a person who is dealing with a quite a lot of free time, I wonder on many aspects of my life and feel a great need for change. It all started when a few weeks ago my grandmother passed away, which unfortunately I could not say goodbye ... After her death, which was not unexpected, I've started to wonder about the meaning of life, the human suffering, the anguish of everyday life, the monotony and hopelessness.
When someone close pass away, who recently talked with us, laughed, ate the dinner and I just was, beginning to feel the emptiness, turns us thinking about the fleeing time, the fragility of life, etc.Personally, I began to wonder about why people can not enjoy the moment, appreciate what they have, to live with the present and not think about the past and deal with the uncomfortable memories or plan for the future, instead of focus on the values present.
My small dream is to wake up every morning with a smile on my face and be able to say to my own reflection in the mirror: Yes, I'm happy, though I do not have the latest gadget from Apple, Porsche in the garage and a villa on the Cote d'Azur. Because happiness can not be converted into money, and love, family and people you trust can not be purchased on eBay.
I know I probably write platitudes, clichés beaten and I'm not too revealing. But I think that in life each of us the day comes when we want to make a change for better. Death and the passing away of someone close can help us to "open" the eyes and tell to stop to re-evaluate our life. Because we never know how much time we have left...
I am trying to appreciate what I have; people I love and who are around me, the sun outside the window, coming spring, and try not to think about what would happen someday, because I do not want to "oversleep" of what is today ...
Have a nice day :)