Wednesday, February 12, 2014

Tydzień we francuskich Alpach

   Kilka dni temu wróciliśmy z Alp, gdzie przez tydzień korzystaliśmy z uroków pięknej, śnieżnej zimy, a ja uczyłam się jeździć na nartach. W tamtym roku miałam pierwsze podejście do szusowania po górskich stokach, ale nie zdecydowałam się wtedy na kurs z instruktorem. Tym razem postanowiłam nie tracić czasu na samodzielną naukę i udawanie, że sobie poradzę i zapisałam się do grupy początkującej w Ecole de Ski Francais (ESF). Nie dość, że bardzo dużo się nauczyłam, to poznałam też fantastycznych ludzi w zbliżonym wieku, którzy tak jak ja dopiero zaczynali swoją przygodę z białym szaleństwem. Nie czułam się dzięki temu osamotniona, a wręcz podbudowana myślą, że nie ja jedna nie mam pojęcia o co chodzi w szusowaniu po górskich stokach. 

Kurs trwał w moim przypadku pięć dni i był dość intensywny. Co ranek spotykaliśmy się w umówionym miejscu z grupą i instruktorką, a popołudniami doskonaliłam swoje umiejętności na alpejskich stokach na własną rękę.  Skupiłam się najbardziej na trasach zielonych i niebieskich. Może za jakiś czas zdecyduję się na czerwone, ale to na pewno nie nastąpi za szybko ;) Wolę nabrać wprawy i poczuć się pewnie, a potem zobaczymy.

Na początku nie miałam zbyt wielkich chęci ani motywacji do nauki, ale już po jednym dniu zrozumiałam dlaczego tak wielu ludzi kocha ten sport. Nie dość, że spędzamy ogromną ilość czasu na świeżym powietrzu w przepięknych okolicznościach przyrody, to dotleniamy się i ćwiczymy praktycznie wszystkie partie mięśni. Do dziś czuję zakwasy i mam dość sporego guza na łydce, ale co tam! Najważniejsze, że się przełamałam, spróbowałam i bardzo mi się to spodobało.

Dla wszystkich niezdecydowanych gorąco polecam jazdę na nartach. Myślę, że naprawdę każdy bez wyjątku może się nauczyć jak sobie radzić z szusowaniem po górskich stokach i mieć przy tym mnóstwo radości. Jest to niestety sport dość kosztowny jeżeli weźmiemy pod uwagę zakup sprzętu (czy nawet jego wypożyczenie), skipass, kurs z instruktorem i zakwaterowanie. Przejrzałam jednak również polskie strony internetowe w poszukiwaniu stacji narciarskich i z radością stwierdziłam, że nie brakuje takowych w niemal każdym zakątku Polski (na nartach w naszym kraju można jeździć chociażby na Warmii i Mazurach, Lubelszczyźnie, czy Pomorzu i Kujawach o południu Polski nie wspominając, bo to rzecz oczywista ;).

Ze swojego krótkiego doświadczenia mogę doradzić, aby nie oszczędzać na dobrej jakości, nieprzemakalnych ubraniach, a przede wszystkim rękawiczkach i kasku. Tego ostatniego nie miałam i jeździłam w zwykłej czapce, co niestety skończyło się jednym z wielu dość bolesnych upadków... Całe szczęście oprócz lekkiego bólu głowy nic mi się nie stało, ale podjęłam decyzję, że bez kasku następnym razem nigdzie się nie ruszam ;)

Poniżej kilka zdjęć z naszej wyprawy do Les Gets, a już niebawem między innymi post o zimie we Franche Comte. Miłego wieczoru!

PS Zdjęcia z czerwonych szlaków robił mój mąż. 

Widok z naszego balkonu



































Pada śnieg...




































14 comments:

  1. Cudownie, naprawde masz dużo szczęścia byc w takim miejscu!!!! I jaka ładna pogodę mieliście, pozdrawiam cieplutko, margita ;)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pogoda była w kratkę, ale nie można narzekać :)

      Delete
  2. Piękna zima! I świetne zdjęcia!

    ReplyDelete
  3. Jak dużo zdjęć. My w ten weekend wybieramy się do Les Orres, wiec zapewne tez znajdzie się jakaś relacja na blogu. Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czekam zatem na Twoje zdjęcia z Les Orres :)

      Delete
  4. Dawno już nie jeździłam na nartach, a bardzo to lubię, nie dziwię się, że Ci się spodobało! ;) Piękne zdjęcia, to właśnie jest zima z prawdziwego zdarzenia! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi się spodobało i mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze trochę pojeździć u nas we Franche Comte :)

      Delete
  5. Bylam przed laty kilkukrotnie w Morzine, czyli tuz obok. Mile wspomnienia. Tez jezdzilam na nartach, ale ostatecznie nie zalapalam bakcyla narciarskiego. Coz nie kazdemu pisane :) Ale pobyty w Alpach wspominam z nostalgia. Widze, ze mieliscie ladna pogode… I ten kolor nieba! Obledny po prostu.
    Pozdrawiam Nika

    ReplyDelete
    Replies
    1. Morzine jest tuż obok Les Gets, a więc znasz te rejony :) Szkoda, że nie załapałaś bakcyla, ale rozumiem to całkowicie: mi się spodobało, ale nie aż tak, abym nie mogła żyć bez nart. Pozdrawiam serdecznie :)

      Delete
  6. Piekna zima! Ciesze sie, ze zlapalas bakcyla narciarskiego! Piekny sport. Pochodze z gor i zima bez nart dla mnie nie istnieje! Pomijajac ten rok niestety, ale mam nadzieje, ze na przyszly sezon uda mi sie zorganizowac wypad w Alpy! Te okolice uwielbiam zarowno zima jak i latem:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Alpy są cudowne i nie ma dwóch zdań! Generalnie jestem z tych co chyba wolą morze niż góry, ale ośnieżone, piękne stoki robią ogromne wrażenie!

      Delete
  7. Gory, snieg, odpoczynek! Cudnie:) Jakos do nart nigdy mnie nie ciagnelo ale moze zrobie wyjatek i kiedys sprobuje:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie też nigdy jakoś nie ciągnęło, ale dałam się namówić i nie żałuję. Spróbuj jak będziesz miała okazję koniecznie :)

      Delete