Sunday, April 15, 2012

Kilka słów po dłuższej nieobecności (A few words after a long absence)

Dzień dobry,

nie pisałam kilka dobrych dni, a powody były dwa. Po pierwsze wielkanocny wyjazd do Polski, po drugie okropne przeziębienie, które rozłożyło mnie na łopatki... Czuję się już znacznie lepiej więc ze spokojem mogłam zasiąść do komputera i zacząć pisać.

Wyjazd do Polski udał się bardzo, aczkolwiek przywitała nas pogoda pod psem, która to jest "winowajczynią" mojego kiepskiego samopoczucia i pogorszenia stanu zdrowia. Zimowa kurtka, czapka i szalik przydały się jak nic ponieważ na nadmiar ciepła, słońca i wiosennej aury nie mieliśmy co narzekać niestety... Dwa dni w stolicy obfitowały w spacery (mimo okropnej aury) i spotkania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Miło było pospacerować po Warszawie, która jest jednym z moich ukochanych miast, niezwykle bliskich mojemu sercu. Spotkania ze znajomymi również upłynęły w przecudnej atmosferze: wspominanie starych, dobrych czasów, rozmowy o planach na przyszłość i oczywiście o naszym ślubie, który już za niecałe cztery miesiące :)

Święta upłynęły w rodzinnej, ciepłej atmosferze, pełne odpoczynku, relaksu, błogiego lenistwa i niestety również obżarstwa (teraz muszę zrzucić kilka nadprogramowych fałdek tłuszczyku ;) Po niecałym tygodniu natomiast powrót do domu, czyli do kochanej Francji. Oczywiście nie obyło się bez przygód: linie lotnicze Air France jak zwykle pokazały, że potrafią zdziałać "cuda" i już w Warszawy mieliśmy opóźniony samolot, przez co nie zdążyliśmy na przesiadkę w Lyonie. Na lotnisku w Paryżu "miła pani" w informacji uraczyła nas voucherami na kanapki i napoje oraz z uśmiechem na twarzy życzyła smacznego oraz miłej podróży kolejnym samolotem.... Zmęczeni, trochę poddenerwowani konsumowaliśmy kanapki warte 6 euro i czekaliśmy na kolejny lot. Po prawie 15 godzinach podróży w końcu mogliśmy odpocząć i się wyspać :) Tak więc podróż z przygodami, ale z dobrym zakończeniem.

Po powrocie do Francji zaczęłam w końcu długo wyczekiwany kurs językowy. W grupie łącznie ze mną jest sześć osób (troje z Turcji, jedna Niemka i jeden Hiszpan + ja). Jak się okazało nie jest to kurs francuskiego od podstaw, tylko kurs dla osób, które poszukują pracy... Pani z Mission Loccale "wcisnęła" mnie do tej grupy, która jest niejako "poczekalnią" na prawdziwy kurs, który zacznie się Bóg raczy wiedzieć kiedy... Wszystko super, tylko momentami czuję się na tych zajęciach jak na tureckim kazaniu! Wszystkie osoby z grupy mówią już chociaż trochę po francusku, potrafią się wypowiedzieć, a ja... No cóż, mój narzeczony twierdzi, że to od razu skok na głęboką wodę ponieważ nauczę się sporo słownictwa, zwrotów, osłucham się z językiem itd. Pewnie ma rację, ale momentami czuję się tam mocno zagubiona... Oczywiście nadal uczę się sama, wkuwam słówka, mój ukochany pomaga mi odmieniać czasowniki, ale do biegłości językowej brakuje mi bardzo, bardzo wiele... Nie tracę jednak optymizmu, uczę się pilnie i nie zamierzam się poddać:)

Miłego niedzielnego popołudnia życzę wszystkim, a ja zabieram się do nauki francuskiego :)


Good morning, 

I haven't written for a long time because of two reasons. First: Easter trip to Poland, second is terrible cold, which caught me in our beautiful contry.  I feel a lot better now so finnaly I ame able to sit down calmly to the computer and start to write. 

Visit in Poland was really great, despite of ugly weather, which is the "culprit" of my bad mood and health deterioration. Winter jacket, hat and scarf were really usefull because of not to friendly aura. Two days in the capital were filled with walks (despite terrible weather) and meetings with friends. It was nice to stroll through Warsaw, which is one of my favorite cities, very close to my heart. Meetings with friends also passed in the marvelous atmosphere: remembering the good old days, talking about plans for the future and of course our wedding, which is going to be in less than four months :) 

Easter passed in the family, warm atmosphere, full of rest, relaxation and blissful laziness and gluttony unfortunately (now I have to lose a few extra kg ;) After almost a week return home, which is beloved France. Of course, not without adventures: Air France, as usual, showed that they can do "miracles" and already in Warsaw, we had a delayed plane. Because of this we missed our transfer to Lyon. At the airport in Paris "nice lady" at the information desk gave us some vouchers for drinks and sandwiches, and with a "sweet smile" she wished us a pleasant journey with another plane .... Tired, a little nervous we have eaten our sandwiches worth six euro and were waiting for another flight. After almost 15 hours of traveling in the end we were able to relax and sleep at home :) So the journey was full of adventures, but with a good ending. 

After returning to France, I've started my long awaited french course. The group has six people including me (three from Turkey, a German woman and a Spanish guy plus me). As it turned out it is not a French course for the beginners, it is a course for people who are looking for a job ... Lady from the Mission Locale put me to this group, which is a kind of "waiting room" on the real french course, which will be God knows when ...  All persons of the group are already talking a little bit of French and I am the only one unable to speak.... Well, my fiance says that it's a good for me because I will learn a lot of vocabulary, phrases and get familiar with the language faster, etc. Perhaps he is right, but sometimes I feel very confused... Of course I continue to learn by myself, remembering some vocabulary; my beloved helps me conjugate verbs, but to be good in French I need a lot, lot of work... But I don't lose my optimism and don't intend to give up :) 

Have a nice Sunday afternoon! I'm starting to continue learn French :)





3 comments:

  1. Witaj, wyczytalam w Twojej wypowiedzi ze pomaga Ci mission locale. Mieszkam od niedawna we Francji i szukam pomocy w zaklimatyzowaniu sie w nowym miejscu. Czy moglabys mi napisac jak moge sie skontaktowac z ta instytucja? Slyszalam o niej ale nie mam pojecia gdzie sie ruszyc :( Bylabym baaaardzo wdzieczna za odpowiedz :) moj mail: liluskaable@gmail.com

    ReplyDelete