Saturday, May 26, 2012

Walka z stereotypami, czyli luźne przemyślenia emigrantki

   Na temat każdego narodu, języka, kraju i kultury krąży wiele stereotypów, które jak sama nazwa wskazuje nie są niczym "miłym", słodkim i nie przyczyniają się do budowania pozytywnego wizerunku. Skąd się wzięły u mnie przemyślenia na ten temat? Otóż, mimo, że nie jestem wielką fanką piłki nożnej, nie mogę się doczekać Euro 2012, którego gospodarzem w tym roku będzie nasz piękny kraj ( oczywiście wraz z Ukrainą). 

Czytam sporo w internecie o Euro, o opiniach Polaków, o zdegustowanych obcokrajowcach, którzy "boją się" przyjechać do Polski, albo obsmarowują w swoich rodzimych gazetach polskie drogi, stadiony, tradycyjne potrawy czy ostrzegają przed epidemiami chorób (tak, tak! tu możecie sobie o tym poczytać ). Włos się na głowie jeży jak się czyta takie opinie, artykuły i rzeczywiście ktoś na przykład w Irlandii może sobie pomyśleć, że Polska to siedlisko chorób i że niewiele się różni od krajów trzeciego świata, mimo, że już osiem lat temu została członkiem Unii Europejskiej! 

Podróżowałam trochę po świecie, spotykałam różnych ludzi i nigdy nie wstydziłam się swojego słowiańskiego pochodzenia i tego, że jestem Polką. I dalej jestem dumna z tego, że urodziłam się w kraju nad Wisłą, który słynie z pracowitych ludzi, ambitnych i pięknych kobiet, różnorodności kulturowej i znanej na całym świecie gościnności. Owszem, są rzeczy i fakty, z których nie mamy powodów być dumni, ale nie chcę pisać o negatywach (na forach internetowych jest wystarczająco dużo jadu w komentarzach więc nie chcę dołączać do grona wiecznie niezadowolonych). Tak, to prawda, że Polacy uwielbiają narzekać, krytykować, "jęczeć", ale taki już nasz "urok" i chyba nie pozostaje nic innego jak mieć po prostu swoje zdanie i nie zwracać uwagi na wiecznie niezadowolonych z życia :)

Odkąd mieszkam we Francji, obserwuję ludzi na ulicy, w sklepie, na poczcie, w szkole, wśród znajomych, z którymi się spotykam i co widzę? Wiele, wiele różnic, ale również sporo cech wspólnych z nami, Słowianami. 

Co nas, Polaków różni od Francuzów? Na przykład to, że u nas w Polsce każdy narzeka, że nie ma pieniędzy, że jest mu ciężko, że ledwie wiąże koniec z końcem itd. Tu we Francji nie rozmawia się o zarobkach, o pieniądzach. Ludzie nie narzekają, że nie mają za co kupić chleba, a uwierzcie mi, że nie każdy Francuz to bogacz i nie mówię tu również o ludziach z krajów postkolonialnych, którzy przybyli do kraju nad Sekwaną by żyć na garnuszku państwa. Mówię o normalnych ludziach, którzy pracują 5 dni w tygodniu, utrzymują rodzinę i potrafią się uśmiechać i być szczęśliwi. Po prostu! Nawet gdyby Polska była krajem miodem i mlekiem płynącym, to i tak Polacy by narzekali, bo taki już ich urok ;)

Kolejna kwestia: stereotyp zadbanej, eleganckiej, francuskiej kobiety. Hmmm.... zastanówmy się... Nie wiem czy do końca mam prawo się na temat wypowiadać ponieważ mieszkam w małym mieście, a nie na przykład w Lyonie, czy Paryżu, więc nie mogę tu obserwować rewii mody na ulicach ani nie wiadomo czego ;) Owszem kobiety bardziej dojrzałe, po czterdziestce są bardzo szczupłe z reguły, bardzo, ale to bardzo eleganckie, zadbane, mówiąc kolokwialnie są po prostu dobrze "zrobione". 

Co do młodych dziewczyn, to każda ma swój styl, aczkolwiek zauważyłam ogromną tendencję do przesady w makijażu... Już czternastolatki mają na sobie takie ilości pudru, cieni do powiek i różnego rodzaju innych "upiększaczy", że wyglądają dość wulgarnie i niesmacznie. Poza tym przoduje tu moda na tatuaże, kolczykowanie ciała i obwieszanie się złotą biżuterią w nadmiarze... Ech, mogę śmiało stwierdzić, że Polki mają większą klasę, wdzięk i jakiś taki wrodzony urok. Naprawdę! Polki są przepiękne i mają to coś, nawet jeżeli nie nałożyły grubej warstwy makijażu, kolejnych trzech kilogramów biżuterii itd.

Tak więc kochane Polki: możecie śmiało być dumne ze swojego pochodzenia, korzeni i urody. Poza tym historia naszego kraju pokazuje jak silnym jesteśmy narodem, jak zaradnym i jak przedsiębiorczym! Walka ze stereotypami nie jest łatwa i chyba jeszcze nigdy nikomu nie udało się jej wygrać. Nie warto jednak się tym zamartwiać ponieważ mamy tyle powodów do dumy! Ja zawsze podkreślam swoją polskość, kocham swój kraj, język, kulturę i nie rozumiem ludzi, którzy wstydzą się swojego pochodzenia. 

Uwierzcie mi, że nawet w tak rozwiniętym kraju jak Francja, widok brudnego, pijanego, bezzębnego faceta na ulicy nie jest czymś nienormalnym - tu też spotkałam takich ludzi, bo na całym świecie jest ich pełno i Polska nie jest w tym przypadku żądnym przodownikiem! Nie możemy sobie dać tego wmówić i tyle!

Kończę ponieważ mogę tak pisać i pisać, a nie chcę Was zanudzać ;) Jestem ciekawa jednak Waszych opinii na temat stereotypów, na które czekam z niecierpliwością :)




Zdjęcie koszulki z internetu


Saturday, May 19, 2012

Piątkowy wypad do Lyonu

   W końcu, po kilku dniach niecierpliwego wyczekiwania, udało nam się zawitać do kulinarnej stolicy Francji, czyli do Lyonu :)

Miasto urzekło mnie swoją architekturą, klimatycznymi kawiarniami i restauracjami, jak również niewątpliwie swoim położeniem. Oprócz pagórkowatych terenów, ogromnej ilości zieleni dużo uroku miastu dodaje położenie nad dwoma wielkimi rzekami Francji: Rodanem i Saoną. Udało mi się zrobić nawet kilka zdjęć, choć pogoda nas nie rozpieszczała (czasem słońce, czasem deszcz ;)

Co tu dużo mówić: Lyon to miasto piękne, tętniące życiem, pełne urokliwych zakamarków, a także kontrastów architektonicznych, które mi osobiście bardzo przypadły do gustu (na peryferiach budowane są nowoczesne bloki mieszkalne oraz biurowce). Ulicami śródmieścia można spacerować godzinami, dla wytchnienia można usiąść w jednej z lokalnych restauracji i skosztować regionalnych przysmaków lub napić się kawy w którymś z licznych kawiarnianych ogródków. 

Wielbiciele szału zakupów również nie poczują się zawiedzeni, gdyż na brak sklepów, małych butików jak i wielkich centrów handlowych nie ma co narzekać. Dla każdego, coś miłego ;)

Poza tym wielka, ogromna wręcz zaleta przemieszczania się po mieście, to niezwykle rozwinięta komunikacja miejska, na którą składa się 5 linii metra, również 5 linii tramwajowych, liczne autobusy i dwie linie trolejbusowe! Warto wspomnieć, że miasto liczy niewiele ponad 472 tysięcy mieszkańców, a więc nie jest wielką, europejską aglomeracją jak Paryż, Londyn czy Berlin. Naprawdę jestem pełna podziwu dla tak rozwiniętej sieci transportu publicznego, która ułatwia życie mieszkańcom i jest przyjazna turystom.

Jeżeli chodzi natomiast o naszą wizytę w Konsulacie RP w Lyonie, to również byłam bardzo mile zaskoczona. Owszem, dość długa kolejka, jedna osoba obsługująca interesantów, ale mimo to bardzo kompetentne i sympatyczne traktowanie, co jest niezwykle istotne przy załatwianiu spraw urzędowych. 

Moim małym marzeniem jest, aby za jakiś czas móc zamieszkać w Lyonie, który ujął mnie swoim urokiem i duchem dużo bardziej niż nieco przereklamowany moim zdaniem Paryż. Kto wie? Może któregoś dnia stanę się mieszkanką miasta nad Rodanem i Saoną?

Miłego popołudnia!


PS Poniżej kilka zdjęć, które udało mi się zrobić:


Kamienica w Lyonie


Dzielnica Part-Dieu


Kolejne, lyońskie kamienice


Lyon


Lyon


Lyon


Opera w Lyonie


Ratusz Miejski


Nowoczesne budynki mieszkalne


Biurowiec w Lyonie


Wednesday, May 16, 2012

Sennie, "jesiennie"... ;)

    Po kliku upalnych dniach, którymi obdarowała nas łaskawie aura w zeszłym tygodniu, dziś możemy się "cieszyć" temperaturą iście "jesienną"... Tak, tak: dziś termometry w Chalon wskazują 12 stopni Celsjusza :( Pogoda nie napawa optymizmem ani nie sprawia, że chce się robić cokolwiek konstruktywnego. No, ale nie będę się tu może rozpisywać o negatywach tylko napiszę o czymś bardziej przyjemnym :)

W najbliższą sobotę, tak jak w Polsce, również i we Francji, odbędzie się Noc Muzeów. Bardzo ucieszył mnie ten fakt, gdyż będę miała w końcu okazję do pobuszowania po kilku interesujących miejscach w naszym mieście. 

Oprócz obowiązkowego Muzeum Nicephora Niepca, wynalazcy fotografii, który urodził się w Chalon sur Saone, na pewno odwiedzę również Muzeum Vivant Denon, w którym mam nadzieję trafić na jakieś ciekawostki archeologiczne. Niestety poza tymi dwoma miejscami, oferta Nocy Muzeów w Chalon jest dość ograniczona... Może uda nam się pojechać również do innych pobliskich miejscowości by poszukać czegoś interesującego, lub odwiedzić któryś z pobliskich burgundzkich zamków. W każdym bądź razie, postaram się zdać relację z buszowania po muzeach i galeriach w następnym tygodniu.

Jeszcze przed początkiem weekendu czeka nas wyprawa do Lyonu, w celu odwiedzenia polskiego konsulatu. To będzie moje pierwsze zetknięcie z "polskością" w tak szerokim wymiarze na francuskiej ziemi ;) Mam nadzieję, że wizyta przebiegnie bezproblemowo i bezboleśnie i że w miarę szybko uda nam się załatwić potrzebne sprawy. Poza tym planujemy spędzić w Lyonie cały dzień, więc na pewno zrobię kilka fotek, jeżeli tylko pogoda będzie na tyle łaskawa ;) Może również uda nam się odwiedzić jakąś galerię lub muzeum? Bardzo bym chciała :)

Miłego dnia :)

Wednesday, May 9, 2012

Mała tęsknota i sentymenty...

Witajcie,

jakoś "nie po drodze" było mi ostatnio z pisaniem, więc po ponad tygodniu postanowiłam w końcu nadrobić zaległości.

Dobrze mi w pięknej Francji, tęsknota za krajem niewielka, łzy nie kręcą się w oczach, ani tchu mi nie odbiera rozłąka z ojczyzną ;) Muszę jednak przyznać, że tęsknię troszkę, tak odrobinkę (może jednak trochę bardziej niż "odrobinkę") za moją kochaną Warszawą... Nie jestem rodowitą mieszkanką stolicy, ale spędziłam w niej ponad osiem lat swojego życia i z całą świadomością przyznaję, że to moje kochane miasto. 

Niejednokrotnie spotkałam się z bardzo negatywnymi opiniami o Warszawie jako o mieście bez wyrazu, kłębowisku ludzi zewsząd, brudzie, bałaganie w architekturze itp. Dla mnie jednak stolica naszego pięknego kraju, to miasto magiczne, z którym wiąże się tyle osobistych, ciepłych i miłych wspomnień :) 

Brakuje mi spacerów po starówce, przechadzania Świętokrzyską, Grzybowską, Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem. Tęsknię za Łazienkami, niepowtarzalnym klimatem Powiśla, osobliwym urokiem Muranowa, zgiełkiem Marszałkowskiej, czy klimatem Starej Pragi.

Tu, w Chalon sur Saone żyje mi się dużo spokojniej, wolniej, bez ciągłego pędu i nerwów; prawie wszędzie mogę dotrzeć pieszo, miasto jest pełne zieleni, starych, urokliwych kamienic, wąskich uliczek i swoistego, trudnego do ujęcia w słowa, uroku. Wiele jednak bym dała za kilka godzin spędzonych w Warszawie, by móc na nowo odkrywać tak dobrze znane i ukochane miejsca. 

Następna wizyta w Polsce najprawdopodobniej za około rok i obiecuję sobie spędzić w stolicy przynajmniej kilka dni by znowu poczuć magię tego miasta :)

Nie zgodzę się nigdy z opinią, że Warszawa jest brzydka, nie ma "klimatu", duszy itd. Jeżeli ktoś ma "pretensje", że architektura nieskładna, a Stare Miasto ma kilkadziesiąt lat, to niech przypomni sobie historię Warszawy i to co z niej zostało po II wojnie światowej. To jest właśnie siła naszej stolicy: podniosła się z gruzów, "stanęła na nogi" i dziś powinniśmy być z niej dumni :) Ja przynajmniej jestem, mimo, że jak każda stolica czy miasto świata ma swoje wady i negatywne strony.

To takie moje luźne rozważania, przemyślenia i wspominki. Każdy ma prawo do swojego zdania i swojej opinii. Polecam jednak wszystkim chociaż krótką wycieczkę do naszej pięknej stolicy, by samemu na żywo poznać ją od środka, a nie kierować się negatywnymi opiniami i stereotypami :)

Miłego dnia :)












A na deser coś, co powinien zobaczyć każdy, kochający naszą stolicę. Miłego oglądania :)