Dość długo nie było mnie na blogu, a więc dziś czas aby nadrobić trochę zaległości. Wyjazd do Polski na miesiąc, spotkania ze znajomymi i rodziną i inne "atrakcje" trochę wybiły mnie z rytmu, ale już spieszę z wyjaśnieniami :)
W moim życiu działo się sporo, ale chyba najważniejszym z wydarzeń był mój własny ślub. Zaszczyciłam w końcu swoją obecnością grono szczęśliwych mężatek i z ogromną przyjemnością stwierdzam, że bardzo dobrze mi z tym :)
Obrazek zaczerpnięty z internetu |
Kilka osób zadało mi pytanie: po co tak naprawdę ten cały ślub, papier, wesele, niepotrzebny stres i nerwy. Odpowiedź jest tylko jedna: jeżeli kogoś kochasz, to chcesz się mu oddać w całości, a tzw. "papier" niby nic nie znaczy, a jednak pokazuje trochę inny kierunek. Jako młoda mężatka czuję się dużo bardziej odpowiedzialna za mojego partnera, za decyzje, których nie mogę już podpinać tylko pod siebie, za naszą przyszłość, jak również za teraźniejszość i prozę życia codziennego. Wiadomo, że małżeństwo to nie sama sielanka i nie należy patrzeć na nie przez pryzmat różowych okularów. Od zawsze byłam realistką (niektórzy twierdzą, że nawet pesymistką ;) i wiem, że nie zawsze będzie kolorowo, że za jakiś czas może wkradnie się rutyna, że w natłoku codziennych zadań i obowiązków nie będziemy mieć dla siebie wystarczająco dużo czasu, że być może czasami po prostu będzie nudno. Ale wiecie co? Nie boję się bo wiem, że idę przez życie z kimś, kto mnie wspiera, rozumie, pociesza w chwilach smutku, jest moim najlepszym przyjacielem. Bo w miłości nie tylko pożądanie, fascynacja, wspólne mieszkanie, czy obowiązki są istotne, ale wzajemny szacunek, oddanie i przyjaźń.
Gdy opadną pierwsze emocje, gdy "miłość" zostanie odarta z romantyzmu, namiętności i początkowej zaślepiającej fascynacji to, co po tym wszystkim zostanie, to jest prawdziwe uczucie. Kiedyś pewna mądra starsza pani powiedziała mi: "Wiesz, mam 80 lat, ale nadal kocham mojego męża i cieszę się, że jesteśmy razem mimo wielu trudów i zawirowań. Wybaczyłam mu wiele, pozwoliłam wrócić i dziś jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Bo ludzie muszą się przede wszystkim lubić, aby umieć żyć ze sobą. Miłość miłością, ale przyjaźń, to podstawa dobrego związku".
Póki co moja miłość przeżywa ten piękny, gorący okres i nie w głowie mi rutyna i zgorzknienie. Jak każda młoda mężatka głęboko wierzę, że tak będzie zawsze i to się nigdy nie zmieni. I tak chcę myśleć i tak myśleć będę :) Bo w miłość trzeba wierzyć tak jak się wierzy w drugiego człowieka. Bo cóż by to było za życie bez wiary w miłość i nadziei na jej nieśmiertelność?
G R A T U L A C J E serdeczne na nowej drodze życia:)
ReplyDeleteBardzo dziękuję :)
ReplyDeleteŻyczę Wam, aby tak się stało jak pięknie napisałaś o wspólnym życiu po latach :)
ReplyDelete