Wyjazd uważam generalnie za bardzo udany mimo, iż nie nauczyłam się zgrabnie szusować po alpejskich stokach i tajniki jazdy będę zgłębiać po raz kolejny za rok. Pogoda dopisała a ja cieszyłam się jak dziecko widząc ogromne połacie białego puchu. Nawet mróz mnie nie zniechęcał do pieszych wycieczek i starałam się spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu (może trochę nawet przesadziłam i stąd okropna grypa...).
Zaskoczył mnie natomiast fakt, iż w miejscowości, w której byliśmy (Saint Sorlin d'Arves) na każdym dosłownie kroku można było spotkać liczne grupy holenderskich studentów. Mało tego: młodzieży z Holandii było tam więcej niż rodowitych Francuzów! Nawet w restauracjach, barach, klubach i piekarniach obsługa w większości mówiła po holendersku, a znajomi mojego męża (Francuzi), którzy nam towarzyszyli mieli niejednokrotnie problem z dogadaniem się z barmanką w swoim ojczystym języku! Trudno w to uwierzyć, ale Holendrzy opanowali Alpy i czuli się tam chyba nawet bardziej jak u siebie w domu: w powietrzu czuć był dym marihuany, pili alkohol nawet na stoku, a od godziny 17:00 chodzili już kompletnie "zalani", krzycząc, śmiejąc się i zaczepiając ludzi bełkocząc coś w swoim dziwnym i kompletnie niezrozumiałym dla mnie języku. Nie mam nic do Holendrów, szczerze mówiąc nigdy chyba nawet nie miałam okazji bliżej się zaprzyjaźnić z osobą z tego kraju, ale ich swobodne zachowanie trochę mnie krępowało. A może ja już po prostu wyrosłam z takich studenckich czasów, balowania do rana i hałasowania pod oknami innych turystów. Taka stara znowu też nie jestem (2 dni temu skończyłam dopiero 29 lat), ale mimo to, czułam, że balangowanie w grupie 20-latków to już nie moja bajka ;)
Poza tym, po drodze do Saint Sorlin d'Arves mijaliśmy np. Chambery i z zaskoczeniem muszę przyznać, iż jest to jedno z najbrzydszych miast jakie widziałam we Francji. Podobnie negatywne wrażenie zrobiła na mnie kolejna miejscowość o nazwie Saint-Jean-de-Maurienne. Ci z Was, którzy uważają, że w Polsce miasta są szare i brzydkie a ich architektura woła o pomstę do nieba, powinni odwiedzić np. Chambery. Jestem pewna, że kilkugodzinny pobyt w tym mieście wyleczy z kompleksów urbanistycznych każdego Polaka. Wspomniane Chambery, to szara, betonowa dżungla, z blokami rodem z PRL-u w centrum miasta! Brak składu i ładu, o walorach estetycznych nawet nie ma co pisać. Muszę przyznać, że doceniłam bardzo nasze Chalon, które ma piękną "starówkę", dużo zieleni i generalnie jest jakieś takie bardziej przyjazne. Warto jest więc podróżować, a potem móc wrócić do siebie i cieszyć się z faktu, iż mieszka się w małym, ale urokliwym mieście :))
Studenci z Holandii "apres le ski" |
Super zdjęcia!
ReplyDeletePS. apelują o usunięcie weryfikacji obrazkowej przy pisaniu komentarzy : ustawienia --> posty i komentarze --> wyłącz weryfikacje obrazkową. Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby ;) (to cholerstwo doprowadza mnie do białej gorączki ;))
ReplyDeleteJustyno, bardzo Cię przepraszam! Nawet nie byłam świadoma, że mam takową weryfikację ustawioną. Postaram się niezwłocznie coś z tym zrobić :) Za utrudnienia jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam :)
ReplyDeleteKto by pomyslal o tych Holendrach, ze tak ciagna w gory? Pewnie tam teraz ferie po egzaminach i odreagowuja stres?
ReplyDeleteRozumiem, ze jestes walentynkowym dzieckiem? 100 lat zycze i obyc szybko dala rade grypie...
Zdjecia sa swietne.
Popieram wniosek Justyny :)))
Nika
Niko, zmasowany atak Holendrów, to chyba mało powiedziane ;) Mój francuski mąż i jego francuscy znajomi czuli się jak na obczyźnie, a przecież byli "u siebie" ;)
DeleteZmieniłam ustawienia i nie powinno już wyskakiwać okienko z weryfikacją obrazkową. Gdyby jednak coś nie działało, dawajcie znać koniecznie. Pozdrawiam
Piękne zdjęcia :)
ReplyDeleteCieszę się, że się podobają :) Widoki rzeczywiście mieliśmy cudne. Polecam na zimowy wypad
DeleteBardzo spodobal mi sie przedstawiony przez pania opis :))
ReplyDeleteJak z pamietnika. Prosto i zwiezle. Czekam na kolejne posty
Pozdrawiam :)))
Bardzo mi miło :) Nie znamy się, ale myślę, że sympatyczniej jest pisać bezpośrednio i rzucić w kąt "paniowanie", co Ty na to? Pozdrawiam serdecznie :)
DeleteDokładnie tak.
DeleteIm bardziej czytam "pokolorowane" opisy tym bardziej odechciewa mi się kontynuowania :)))
Chyba marudzę bo mamy poniedziałek xD
Pozdrawiam
Poniedziałek już prawie się kończy, a więc życzę udanej reszty tygodnia :)
DeleteAleż Ci zazdroszczę! Moje plany na francuskie Alpy w tym roku wiszą na włosku i obawiam się, że skończy się na polskich stokach.
ReplyDeleteSuper zdjęcia :)
Jeżeli lubisz i umiesz jeździć na nartach, to nieważne gdzie :) W Polsce też jest mnóstwo fajnych i dobrze przygotowanych miejsc dla narciarzy. Jakbyś jednak wylądowała we Francji, to baw się wyśmienicie :) Pozdrawiam serdecznie :*
DeleteSuper zdjęcia :) Ja jadę w Alpy za 2 tygodnie, mam nadzieję że będzie jeszcze duuużo śniegu. I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :))
ReplyDeleteNa pewno będzie jeszcze dużo śniegu :) Udanego wyjazdu życzę! I dziękuję za życzenia :)
DeleteDopiero co wróciłam z jednodniowego wypadu w Alpy, do Ancelle. Niedługo na blogu zapewne tez znajdzie się jakiś post na ten temat. Jazda na nartach jest super (oczywiście nie obyło się bez upadków). Pozdrawiam :)
ReplyDeleteOwszem jazda na nartach fajna rzecz, ale obawiam się, że jestem już za stara na naukę ;) Poddawać się jednak nie mam zamiaru. Czekam na Twój post z wypadu w Alpy :)
DeleteJeju zaczynam zelowac,ze nie jezdzimy z moim lubym na nartach..jako byla mieszkanka Beskidow zaczynam czuc nostalgie za gorami widzac takie krajobrazy!!;))
ReplyDeleteGóry są piękne, szczególnie zimą gdy jest mnóstwo śniegu i cudowne warunki do szusowania :) Wybierzcie się koniecznie kiedyś w Alpy. Polecam :*
Delete